czwartek, 16 sierpnia 2012

XII STORY.


    Poznaliśmy się niecałe 4 lata temu. Oboje wracaliśmy do kraju na tarczy. Oczywiście to ty tak uważałeś, ja za twój brązowy medal, wtedy oddałabym wszystko. Jednak miałeś rację, u nas w Rosji liczą się tylko zwycięscy i nie ważne jest dla nikogo to, że, by zdobyć medal innego kruszcu włożyło się tyle samo ciężkiej pracy. Według opinii publicznej nie wystarczająco wiele, skoro nie zdobyło się złota. Wziąłeś mnie za dziewczynkę, gdy w samolocie posadzili mnie między tobą a twoim przyjacielem Maksimem. Nie dziwiłam się temu, miałam 18 lat, ale przy swoim wzroście 157 centymetrów i drobnej budowie łatwo było zwieść się pozorom. Zapytałeś czy jestem córką któregoś z działaczy, nie wierzyłeś, że też jestem częścią tej wielkiej reprezentacji Sobrnej, ale tak właśnie było, przynajmniej do dziś. Zazdrościłam ci z będziesz mieć możliwość startu w kolejnych Igrzyskach, dla mnie te miały być ostatnimi. Byłam najstarsza w swojej drużynie gimnastycznej a do tego nie osiągnęłam wyznaczonego przez wszystkich celu, zawiodłam nie zdobywając medalu w swojej koronnej konkurencji ćwiczeń z przyrządami. Gdy ci o tym opowiadałam zaśmiałeś się z ironią, że przecież to nie sport a zabawa, a nie miałeś pojęcia, ile wyrzeczeń mnie to kosztowało. Z przyjaznej atmosfery wyrosła grobowa cisza, której żadne z nas nie chciało przerwać.
     Jakie było moje zdziwienie, gdy potrząsnąłeś mną, a gdy otworzyłam oczy moja głowa spoczywała na twoim ramieniu.
     - Mam nadzieję, że było ci wygodnie, a teraz mała zapinaj pasy, bo lądujemy- z tej uszczypliwości, która rozdzieliła nas kilka godzin wcześniej niewiele pozostało a twój sympatyczny uśmiech zapamiętałam na zawsze.

     Zaparłam się w sobie i wyznaczyłam cel, że pojadę do Londynu, by udowodnić wszystkim, że dam radę. Przeprowadziłam się z Krasnojarska do Moskwy. Znalazłam podrzędny klub dla gimnastyczek, gdzie trenowały dziewczyny, które występowały w rewiach czy cyrku. Odcięta od funduszy napływających z federacji na utrzymanie musiałam zarobić sama, opłacić trenera, potrzebny sprzęt i mieszkanie. Życie w Moskwie było dwa razy droższe niż w moim rodzinnym mieście. Łapałam się różnych prac, od sprzedaży w sklepie, po przez pokojówkę aż do kelnerki w jednej z lepszych restauracji. To tutaj spotkałam ponownie ciebie. Niestety, los mi nie sprzyjał, przy podawaniu głównego dania potknęłam się tak, że zawartość talerza wylądowała na sukience twojej olśniewającej partnerki. Poznałeś mnie, wtedy i, chociaż broniłeś mnie przed managerem restauracji po 10 minutach wylądowałam na bruku bez pracy a do tego z groźbą, że jestem spalona w każdej restauracji w mieście.
     - Mała nie smuć się – nie zauważyłam nawet, że stanąłeś tuż obok.
     - Mam imię, przestań do mnie mówić mała! – spojrzałam w górę na ciebie.
     - Nie znam go, jeżeli chcesz możesz je podać – nalegałeś.
     - Natasza, Natasza Neborowa – przedstawiłam się, nic tym nie traciłam.
     - Jurij Biereżko we własnej osobie – odparłeś, już wcześniej wiedziałam kim jesteś, po powrocie z Pekinu sprawdziłam co nieco na twój temat i naszej narodowej drużyny siatkarskiej.
     - Twoja partnerka jest pewnie zła nie powinieneś byś teraz przy niej? – zapytałam. –Ja bardzo przepraszam nie wiem jak to się stało… - chciałam wytłumaczyć jeszcze raz, ale uciszyłeś mnie przykładając palec do moich na pól otwartych ust.
     - Masz dokąd pójść, słyszałem, że przez to cię wywalili – zatroskany spojrzałeś prosto w moje oczy.
     - Jeszcze mam, ale nie wiem, co będzie, jeżeli nie znajdę nowej pracy – zaczęłam się martwić, że z moich ambitnych planów już nic nie zostało. Już teraz odmawiałam sobie lepszych preparatów, często walczyłam z bólem, by tylko móc opłacić wpisowe i trenera.
     - Gdybyś potrzebowała pomocy to zgłoś się tutaj – podałeś mi wizytówkę. – Czuję się współwinny, gdyby Irina nie zrobiła takiej awantury może nadal miałbyś prace – odwróciłeś się i odszedłeś a ja zerknęłam na wizytówkę Dynama Moskwa którą mi przed chwilą dałeś.

     Nie miałam wyjścia i trzy tygodnie później po bezowocnym szukaniu pracy znalazłam się w siedzibie klubu. Jakie było moje zdziwienie, gdy dostałam pracę tancerki od razu. Dziękowałam sobie w duchu, że gdy byłam młodsza trenowałam taniec na równi z gimnastykom. Teraz widywaliśmy się kilka razy w tygodniu, czasami nawet rozmawialiśmy, ja wreszcie zaczęłam wiązać koniec z końcem, ty przygotowywałeś się do najważniejszych spotkań w sezonie a u twego boku nadal była Irina. Dziewczyny plotkowały, że po sezonie klubowym weźmiecie ślub. Ty jednak postanowiłeś zmienić Rosję na słoneczne Włochy a ja straciłam cię z oczu na ponad rok.

     Dla mnie samej był to rok przełomowy, doszłam do formy, której od siebie wymagałam, zdobyłam mistrzostwo kraju, pełna nadziei jechałam na Mistrzostwa Świata, na których zdobyłam srebro. Dzięki temu ponownie zostałam włączona do drużyny narodowej i przygotowywałam się już w spokoju do startu na kolejnych Igrzyskach.
Ty wróciłeś tym razem do Zenitu Kazań, klub, choć z Kazania swoja bazę miał w Moskwie. Postanowiłam przyjść na mecze finałowe znów zobaczyć cię w akcji. Po spotkaniu pamiętałam, że zawsze biegłeś do swojej Iriny, teraz siedziałeś na boisku śmiejąc się wraz z Priddy’m.
     -Jurij! – krzyknęłam, na hali było mało kibiców i panował względny spokój, od razu  odwróciłeś głowę w moją stronę.
     - Tasza co słychać? – podszedłeś czym prędzej do band reklamowych ściskając mnie przez nie. – Dawno cię nie widziałem.
     - Wszystko dobrze. Widzę, że wam też się wiedzie – tylko jednego meczu brakowało Zenitowi do zdobycia mistrzostwa. W ciągu 3 lat z laika siatkarskiego zamieniłam się w osobę, która wie już sporo o tym sporcie.
     - Dasz się gdzieś zaprosić, pogadalibyśmy, może jutro? – zapytałeś pełen nadziei.
     - Przepraszam, ale nie mogę. Dziś w nocy wyjeżdżam, Igrzyska coraz bliżej – zdradziłam.
     - Udało cię się – rozpromieniłeś się. – Wierzyłem w ciebie – ponownie utonęłam w tym mocnym uścisku. Podświadomie wiedziałam, że, gdyby nie ty i to spotkanie pod restauracją pewnie nie byłabym tu, gdzie jestem teraz.

     Londyn i Igrzyska wszystko zmieniły. Zamieszkaliśmy w tym samym bloku i tej samej klatce, twoja reprezentacja na trzech ostatnich piętrach, moja na dwóch pierwszych. Trening, ostatnie przygotowania, mecze, zawody, dwa tygodnie, które pokazały mi kim jesteś naprawdę. Wieczorami siedzieliśmy na ławce przed naszym blokiem dzieląc się obawami i przemyśleniami. Dla mnie sukcesem było to, że znów tutaj jestem i, że w wieku 22 lat nie odstawałam poziomem od czołówki światowej, miałam spore szanse nawet na złoto. Ty również o tym marzyłeś, ale obawiałeś się o swoją formę, o formę całego zespołu, bo dotychczas nie wszystko szło tak jak chcieliście.
     Nawet nie wiem, kiedy nasze relacje uległy zmianie, stało się to tak jakby samoistnie, pocałowałeś mnie namiętnie przed wyjazdem na moje eliminacje a ja poczułam, że tego mi właśnie brakowało.
     Wszystko przebiegało zgodnie z planem, na mnie czekały już ostatnie zawody a na ciebie mecz o złoto z Brazylią. Gdy na mojej szyi i szyjach koleżanek z drużyny zawisły złote medale ty wychodziłeś na boisko, by stanąć do boju w najważniejszym meczu swojego życia. Kiedy znalazłam się na hali wynik na tablicy wskazywał 2- 0 dla przeciwników i 22-19 w trzecim secie. Bałam się, że to już koniec, ale, wtedy naszą drużynę wstąpił nowy duch. Obronione dwie piłki na wagę złota dla Brazylii i kolejne dwa koncertowo zagrane sety.
Widząc ciebie na najwyższym stopniu podium w moich oczach pojawiły się łzy, zerknąłeś w moja stronę pokazując medal, ja sięgnęłam za kołnierz bluzy i wyciągnęłam identyczny krążek.
     - Kocham cię – krzyknęłam na cały głos, wiedziałam, że mnie doskonale słyszysz.
      - Chciałem to powiedzieć pierwszy – zaśmiałeś się, kiedy zeszliście z podium i dołączyłeś do mnie, później pocałowałeś z taką pasją, że aż w głowie mi zawirowało.
     Kto, by pomyślał, że wszystko zaczęło się 4 lata temu w samolocie z Pekinu. Teraz również znajdowaliśmy się w samolocie siedząc ramię przy ramieniu a na naszych szyjach wisiały złote krążki. Splecione przez nas dłonie pokazywały coś jeszcze, nie tylko spełniliśmy swoje marzenia o najcenniejszej zdobyczy sportowej, ale odnaleźliśmy coś więcej: miłość.

~*~
Wiem, że nie wszyscy lubią rosyjską reprezentacje, ja też ich kiedyś nie lubiłam, ale wszystko zmieniło się w 2007 roku i z roku na rok moja sympatia do nich rosła. Pomysł na tego one parta kiełkował u mnie już dawno, a złoto zdobyte przez naszych wschodnich sąsiadów wszystko przypieczętowało. Jest to pierwsza rzecz napisana przeze mnie od ponad 2 tygodni, mam nadzieję, że będziecie wyrozumiałe, bo wiem, że poziom nie jest jakiś zadowalający.