czwartek, 19 lipca 2012

II STORY.


Nie przepadam za siatkówką! Brzmi zbyt ostro nawet jak na mnie i do końca nie jest zgodne z prawdą. Nie przepadam za siatkarzami! Tak to brzmi zdecydowanie lepiej. Siatkarze to albo gburowate gwiazdeczki, którzy myślą, że są bogami albo około dwumetrowi faceci, który nigdy nie dorosną i zawsze zachowują się, jak dzieci. Do tej grupy zalicza się mój brat i przez to Iwona nie ma w domu dwójki a trójkę dzieci, bo Krzysiek to takie przerośnięte dziecko. W ogóle to nie wiem jak to możliwe, że jesteśmy rodzeństwem. Nie dość, że dzieli nas dziesięć lat różnicy to charakterami różnimy się, jak dzień i noc. To on zawsze był ten wesoły i zabawny a ja ta wredna i złośliwa. Ale, żeby nie było, że nie lubię swojego brata tak jak to wynika z mojego wstępu to dementuje kocham go, ale są dni, gdy nie chcę go znać i mam ochotę zabić, tak jak na przykład wczoraj.

Przyjechałam do Wałbrzycha, by odpocząć i zastanowić się co dalej. W walizce miałam jeszcze świeży dyplom ukończenia Cambridge na kierunku managerskim. W Polsce w ofertach z takim wykształceniem mogłam przebierać jak w wylęgałkach, ale czy chciałam tutaj osiąść na stałe. Na razie liczyłam na minimum cztery miesiące leniuchowania, należało mi się, te plany pokrzyżował mi Krzysiek.
- Jak to załatwiłeś mi pracę!? – darłam się do słuchawki nie zwracając uwagi na wścibskie spojrzenia sąsiada rzucane z za płotu.
- Normalnie, szepnąłem słowo, gdzie trzeba i masz. Co nie cieszysz się?
- Jasne, że się cieszę – prychnęłam z sarkazmem.
- To jutro o ósmej widzimy się w Spale – zakończył, nim zdążyłam zapytać czy ma namyśli ósmą rano, czy dwudziestą wieczorem. Na nic zdało się moje dobijanie do niego, cwaniak wyłączył telefon.
Miło się dowiedzieć, że właśnie zostałam drugim menagerem reprezentacji Polski siatkarzy. Nie powiem doświadczenie zawsze się przyda, ale dlaczego akurat tam?

Żeby dojechać na czas musiałam wstać przed czwartą, kiedy, więc stałam w holu czekając na brata nie tryskałam ani odrobiną dobrego humoru. Mastodonty właśnie schodziły na śniadanie, czułam te ciekawskie spojrzenia na sobie, to nie było mi obce. Moje platynowe długi i falowane włosy zawsze wyróżniały się w tłumie a wzrostem mogłam dorównać niektórym z nich. Dziś na domiar tego założyłam szpilki, to tak, żeby po wnerwiać trochę Krzysia, nie lubił, gdy byłam od niego wyższa nawet, jeżeli zasługą tego były 10-centymetrowe platformy.
- Aśka jesteś! – jeżeli dobrze udało mi się policzyć zjawił się na dole jako ostatni.
- Czekam już pół godziny – spojrzałam na niego z góry, jakie to miłe uczucie. – Nienawidzę cię za ten pomysł – dodałam, kiedy taszczył moja walizkę na odpowiednie piętro.
Po południu czekała mnie pierwsza konfrontacja ze stadem. Dobrze, że przynajmniej sztab szkoleniowy wydawał się być normalny, nie to, co ta dwudziestka pawianów.
- Przedstawiam Dżoanę… – przełknęłam ślinę na taką formę mojego imienia, nienawidziłam jej, ale przecież nie poślę morderczego spojrzenia trenerowi kadry - … będzie pracować wraz z Andrzejem. Do niej możecie się zwracać z podobnymi prośbami jak do niego – Anastasi dopełnił formalności.
Z grupy osobiście znałam tylko starą gwardię Ziomka, Gruchę, Bąka no i Krzyska, resztę miałam okazje poznać przelotnie albo wcale. Gdy podawałam rękę każdemu z nich ten jeden wyraźnie mi się nie spodobał, przypominał jednego takiego dupka, z którym miałam nieprzyjemne wspomnienia ze studiów. Różniły ich tylko oczy tamten miał czarne tęczówki a ten soczyście zielone. Nie chciałam spoufalać się z nimi, bo, po co. Wolałam zajmować się zadaniami, które wyznaczał mi Wołkowycki, było tego sporo, ale były jak dla mnie banalnie proste. Za to siatkarze mieli jakieś kosmiczne wymagania, a to posiłek nie taki jak chcieli, to znów w autokarze nie było odpowiedniego sprzętu muzycznego, nie wspomnę już o twardych materacach, braku poduszki itp. Dopiero po jakimś czasie przestałam się przejmować tymi wywodami wyobraźni, w kadrze i tak mieli, jak u Pana Boga za piecem. Niestety, zawsze są jakieś granice a oni te granice przekroczyli w Brazylii, gdzie Nowakowski nie chciał pokoju z balkonem, bo ma niby lęk wysokości a Bartman z Kubiakiem chcieli łazienkę z prysznicem, a nie wanną.
- Jesteście bandą rozkapryszonych palantów! – wrzasnęłam rozwścieczona na korytarzu, gdzie grupka kadrowiczów zaczęła wymieniać się kluczami burząc tym cała moja listę którą miałam zaraz podrzucić Andreii
- A ty zachowujesz się jakbyś ciągle miała okres – wyszeptał Zbyszek, który stał obok mnie. Nie wiedział, że tymi słowami zapoczątkował wojnę.
- Idź może sobie zaruchaj, bo zgromadzone emocje źle na ciebie działają. Pełno tu tych twoich brązowookich brunetek. – nie dam sobie tak pogrywać, z Aśką Ignaczak się nie zadziera!
- A skąd wiesz może zmieniłem upodobania? – na oczach niedobitków, którzy jeszcze nie ustalili, kto ma mieć jaki pokój przycisnął mnie do ściany i uszczypnął w tyłek. Czując bliskość jego ciała poczułam się dziwnie i wcale mi się to nie spodobało.

Dzięki Bogu, że Andrea nie znał polskiego a nikt ze sztabu nie był tak uprzejmy, by mu tłumaczyć moje wyzwiska i sarkazmy rzucane w stronę Bartmana na każdym treningu czy po za nim. Dałabym sobie rękę uciąć, że wywaliłby mnie, za to na zbity pysk. Odkąd zaczęliśmy sobie ze Zbyszkiem dogryzać zrobiło się znacznie ciekawiej. Jak nie ukradkiem dosypałam mu soli do zupy, to znów dałam spodenki o dwa rozmiary za małe lub wyprałam jego nakolanniki z różowym barwinkiem, tak ze teraz Zibi na treningu wyglądał jak lala Barbie. On z resztą nie był mi dłużny rozsypując na łóżku rozkruszone chipsy, zostawiając dżdżownice w umywalce, czy wywieszając na pobliskim spalskim drzewie całą moją spakowaną bieliznę. Najśmieszniejsze w tym było to, że Krzysiek również wykazał się inwencją twórczą i pomagał mi wymyślać różne intrygi. Trwało to dobre dwa miesiące i nie wiem czy nie ciągnęłoby się dłużej, gdyby nie ta koszmarna kontuzja, której się Bartman nabawił.
- Aśka jedź z nim do szpitala – zarządził Anastasi, tak nauczyłam go wymawiać moje imię jak należy. – Lekarz dotrze jak tylko poskłada resztę drużyny do kupy.
Zbyszek nie dał się wsadzić do karetki mimo moich ciągłych nalegań, był tak uparty, że zmuszona zostałam do zamówienia taksówki. Miałam już dość słuchania jego przekleństw, którymi sypał na prawo i lewo tak, że aż więdły uszy.
- Nie wychodź – złapał mnie za rękę, gdy lekarz szykował aparaturę, by przeprowadzić USG łydki. W jego oczach mieszała się wściekłość z przerażeniem. Siedziałam tak w milczeniu patrząc na ukazującą mi się zupełnie inną twarz siatkarza. Tak jakby wreszcie zrzucił maskę. Z nogą nie było dobrze i, choć nikt o tym głośno nie mówił, wszyscy wiedzieliśmy, że nie zdąży do Mistrzostw Europy.

Pusto było bez niego w Czechach i Austrii, a ja definitywnie zmieniłam zdanie na temat naszej kadry. Ok. nadal zachowywali się, jak dzieci, ale na pewno nie mogłam ich już nazwać rozkapryszonymi gwiazdkami. Do zakończenia umowy jaką podpisałam z PZPS został juz tylko jeden turniej, ponad trzy tygodnie w kraju kwitnącej wiśni, ale najpierw krótkie zgrupowanie w Spale. Zjeżdżając do ośrodka powitaniom i uściskom nie było końca a jako ostatni przyjechał On z Kubiakiem.
- Brakowało mi ciebie- szepnął zamykając moja sylwetkę szczelnie miedzy swymi ramionami.
- Chyba nie uwierzysz, ale mi ciebie też – tak tęskniłam za nim, sama nie wiedząc czemu.
Nie wiem, kiedy i jak to się stało, ale teraz przebywaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę dzieląc się doświadczeniami i historiami z życia wzięte. Miałam nawet wrażenie, że Kubiak jest zazdrosny, że w pewien sposób podprowadziłam mu przyjaciela.

Dziś w Tokio czekało nas małe świętowanie, wyznaczony cel został zrealizowany i Londyn już mógł nas witać za te dziewięć miesięcy. Stałam na niewielki tarasie ramie w ramie z Nim podziwiając panoramę pogrążonego w mroku miasta. Nawet nie zauważyłam a nasze pozycje się zmieniły tak, że teraz staliśmy do siebie twarzą w twarz.
- Asiu ja…- zaczął zbliżając twarz do moich warg.
- Nic nie mów – sama zamknęłam jego usta pocałunkiem tak dla pewności.
- Teraz jesteśmy w pokoju Dzika! Dziku, gdzie jesteś?! – usłyszałam głos brata, który stał w drzwiach a kamerę miał ustawioną na nasze splecione ze sobą ciała. – O łał! – krzyknął Krzysiek. – To się wytnie! – dodał opuszczając kamerę, gdy zobaczył mój wściekły wzrok.
- Zibi wpakowałeś się w największą kabałę w swoim życiu. Aśka to przecież zło wcielone. Ty się lepiej jeszcze zastanów – Igła ignorując moją obecność dawał mu rady.
- Mylisz się, to, że ją poznałem to coś wspaniałego. To raczej tobie należy się bura, że ukrywałeś ją przed nami – zagarnął mnie ramieniem do siebie.
Co będzie dalej nie wiedziało żadne z nas. Miałam przecież wracać do Londynu i tam szukać szczęścia, ale czy chciałam tego równie mocno jak w maju? No właśnie nie. Może wiec wrócę do Londynu, ale dopiero na olimpijskie parkiety mając u boku kogoś, kto będzie znaczył dla mnie wiele.

~*~

Dodaje już dziś, bo chyba łapię jakiegoś doła, może poprawicie mi troszkę humor
Dzisiaj Zbyszek, miał być ktoś inny, ale z racji tego, że dla Zbyszka mam w planach jeszcze przynajmniej dwie historie to z, nim dodaje teraz.
Ostatni raz poinformowałam wszystkich z mojego gg. Kto chce być jeszcze informowany niech wpisze się na listę.

28 komentarzy:

  1. Ooo;) Super ta historia naprawdę! Mówi się że.przeciwieństwa się przyciągają a tu mamy zaprzeczenie;p dwa takie same charaktery i jakoś się wszystko ułożyło:) ech czekam na następny;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobają mi się te krótkie historyjki:) Bardzo fajna dziś! Czyli kto sie czubi ten się lubi:D:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Suuuuuper;) Dżoana rządzi;PP No ale czemu tu się dziwić, przecież to siostra Krzyśka:D Dżdżownica w umywalce?? HAhahhaha to bardzo ciekawy pomysł;P Muszę kiedyś wypróbować;D Ale różowe nakolanniki przebiły wszystko:D Chciałabym widzieć minę Zbyszka, jak je zobaczył pierwszy raz po praniu:PP Noo i ta końcówka, świetna:D No i oczywiście Igła z mega wyczuciem czasu^^ Się wytnie;PP Czekam na następną:**

    OdpowiedzUsuń
  4. Akcję poprawiania humoru czas zacząć;) Tylko tak się zastanawiam czy ja ci jeszcze w jakikolwiek sposób humor mogę poprawić. Wiesz, że uwielbiam to co piszesz i nawet taka jednoczęściowa historia potrafi pobudzić moją wyobraźnię do maksimum.
    Postawiłam się przez całe to opowiadanie w osobie Aśki i powiem Ci, że miała prawo być wściekła czasami na swojego brata, bo to pewnie wynikało z tego, że zawsze była w cieniu tego co robił i kim był. No, ale jacy by ci bracia nie byli to i tak się ich kocha jak mało kogo, zwłaszcza tych starszych, bo to przecież oni kupują pierwsze piwo, zabierają na pierwszą dyskotekę i tego typu podobne rzeczy. Zaraz ci opowiem mój życiorys, a przecież nie o to tutaj chodzi ;)
    Jak to starszy brat, Krzysiu załatwił Aśce pracę i w końcowym rozrachunku okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Na początku Asia i Zbyszek sobie trochę podokuczali, przez co im się nie nudziło, a potem odnaleźli coś więcej w swoich wspólnych relacjach. Dalszą część wyobrażam sobie tak, że choć na pewno nie odbyło się bez sprzeczek i kłótni, ale ta dwójka uparcie starała się dążyć ramię w ramię przez życie. W Londynie kibicowała Polakom, ale szczególnie mocno Zbyszkowi, na jego szyi pojawił się złoty medal IO, potem żyli długo i koniecznie szczęśliwie ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Idealnym zwięczeniem tej historii jest przysłowie - kto się czubi ten się lubi. Aśka I Zbyszek to charakterne osóbki, ale widać, że miłość o zdanie ich nie pytała. Ze sobą źle, ale bez siebie koszmarnie. A Igła powalił mnie na łopatki. Ten to ma wyczucie nie ma co. No kochana teraz ja mogę spokojnie pójść do historii myśli psychologicznej z takim dobrym humorem. Pozdrawiam i do trzeciego Story.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hah, Dżoana ;d No, Zibi na początku się pokazał z... niezbyt ciekawej strony. Ale to w obliczu kontuzji i innych rzeczy, które nie są przyjemne, człowiek pokazuje swoje prawdziwe ja. I Zbyszek pokazał :)
    No i rzecz jasna, podobało mi się ;d
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. no i bardzo fajnie. ;-*

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahaha... Przez całą historię śmiałam się jak wariatka. Kto się czubi ten się lubi. Och ta Asia... Wredna, istota o jasnych włosach, a ponoć to rudowłose są okropnie wredne! Ile ja się tego nasłuchałam w życiu. To nie masz pojęcia :D.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ta historia jest jeszcze lepsza od poprzedniej. I jest Zbyszek, za którym moja mama wprost szaleje. Oh. A mi się Zibi ostatnio kojarzy tylko z ostatnim odcinkiem Igłą szyte :)
    A wracając do tej historii... noto fajnie to rozegrałaś. Między nienawiścią a miłością jest tylko cienka granica i tutaj to widać :)
    Czekam z niecierpliwością na kolejną historię.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. fajneee :) świetnie piszesz ;p i historie wciągają :) pozdrawiam i czekam na następną notkę :) black.angel

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozmarzyłam się.... Na prawdę, aż sobie to wszystko wyobraziłam :D Och, przez Twoje opowiadania zaczynam lubić Zbyszka... Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. czy ja juz mowilam ze lubie to?;) ladnie, krotko i na temat, nie trzeba zyc w niepewnosci bo wszystko sie ladnie rozwiazuje. mam tylko pytanie, a raczej prosbe, nie dalo by sie napisac jednego nieszczesliwego zakonczenia?;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Moja Droga:D uwielbiam wszystko co wychodzi spod Twojej ręki :D cudownie :D uwielbiam takie pojedyncze historie :D. i co jeszcze, aaaa uwielbiam akcje na noże :DDDDDD. Miałam ubaw oj miałam :D:D hahahahe Dżona wymiata!! wdała się nam w Ignaczaka oj wdała :D jak się dwójka charakternych spotka- Bartman- Aśka to wiadomo że koniec świata jest bliski :D To nam dziewczyna polubiła reprezentację :D zazdrosny Kubiak o przyjaciela:D i te jej teksty :D:D padłam!!. Ten się czubi kto się lubi :D:D tak się docierali, że aż pokochali :D cudowne to było :D a Igła jak zawsze ze swoją kamerką :D:D ten to ma wejścia :D także, czekam na kolejną historię :DDD. Uśmiechnij się kobito :D bo piszesz świetnie i dajesz nam tyle radości swoją twórczością! Amen niech Moc będzie z Tobą :D Moc, Moc, Moc:D

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeju nie wiem jak to jest ale uwielbiam wszystko co piszesz!! Lubię Twojego Zbyszka tzn. ja akurat lubię każdego (złego, dobrego, wrednego, kochanego czy głupiuytkiego) ale to taka moja tajemnica:)

    OdpowiedzUsuń
  15. pojedyncze historie że czasami żal że nie będzie dalszego ciągu bo dopiero zaczeło się czytać historię o tu już koniec. Oczywiście historia bardzo bardzo ciekawa dziewczyno masz talent Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak to między rodzeństwem bywa, jedno jest ogniem drugie wodą, przynajmniej ja tak mam (ta woda he he), ale przecież są rodzinką i kochać się nie przestaną :) Krzysiu dba o siostrę tak jak na brata i to dobrego przystało, genialnie ją zaskoczył hi hi chyba jest naprawdę niewiele osób które by nie chciały pracować z tymi dorosłymi wielkimi dziećmi :P a siostra Krzyśka będzie musiała nauczyć się ich lubić :P Dżoana to ostra kobitka nie ma co, ale ktoś nad tym stadem pawianów mus zapanować. Zbyszek, aj Zbyszek, zagrywka w jego stylu. Te ich perypetie są strasznie zabawne a tym bardziej, że miała przeciwko sobie nie tylko zielonookiego ale i własnego brata. Przemiana Bartmana naprawdę mnie zaskoczyła, cóż nadejszła chwila trwogi...koniec z happy endem, to właśnie lubię najbardziej :D

    Genialne story! :*

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Fajna ta historia. Siostra Igły, ja bym obstawiała, że ona będzie równie zakręcona jak on. Okazało się całkiem inaczej. Od razu pomyślałam o Zibim, jak porównywałaś go do jej kumpla ze studiów! Te przekomarzanki były genialne. Ja bym wazeliny wlała do butów Zbycha :D Wiem jestem okrutna;p Jednak zakończenie było słodkie. Ja wiedziałam, że oni będą razem. Aśka ma charakterek, który może ujarzmić Zbycha. Każdy facet staje się chłopczykiem jak coś ich boli;p Nawet Zibi pasuje do tej reguły:D Czekam na więcej, jak zawsze mnie informuj! ;)
    Pozdrawiam ciepło:*

    OdpowiedzUsuń
  18. Ale ta cudowna! Po raz kolejny widać,ze potwierdza się stare przysłowie: Kto się czubi ten się lubi :) Po pierwsze kto by pomyślał,że Igły siostra może być taka złośliwa,uparta i całkiem inna niż Krzyś? :) Chociaż z drugiej strony jej się nie dziwię. Cała ta akcja z wymienianiem się pokojami skoro już wszystko z góry ustalone i wpisane na listę. Mnie tez szlag by trafił! I jak widać,żeby zdać sobie sprawę z uczucia musi stać się coś niedobrego tak jak w przypadku kontuzji Bartmana. No,ale skończyło się dobrze i mnie to cieszy :) Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Myślę, że to dobry sposób na uwolnienie się od ciążącej weny, a przy okazji sprawienie przyjemności nie tylko sobie (tak myślę;)), ale i czytelnikom. Gratuluję pomysłu :) może ciut żałuję, bo widzę dopiero teraz, ile niezłych opowiadań mogło powstać. Ale cieszę się, że dzielisz się z nami swoimi pomysłami ;) Życzę pomyślnego pisania :*
    Wybacz, że tak krótko, ale dopiero co wróciłam z wyjazdu i jestem padnięta.
    Pozdrawiam serdecznie, Anna :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Po przeczytaniu tej historii żałuje, że nie dotarłam tutaj wcześniej. Ta jest naprawdę świetna, a obecność Krzyśka jest niewątpliwie ogromnym plusem. Szczerze to nie dziwie się Aśce, kiedy Andrea nazwał ją Dżoaną. Sama też nie lubię kiedy ktoś tak na mnie mówi i zawsze mnie to irytuje. Jeśli chodzi o Zbyszka to czułam, że to może być on. Na początku nic nie wskazywało na to, że zostaną parą ale mamy tutaj kolejne potwierdzenie przysłowia kto się czubi, ten się lubi.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  21. Dżoana i Zibi ładna z nich para.kto by pomyślał po takim początku? Czekam na kolejną historię ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  23. Faza na czytanie opowiadań mnie nie opuszcza, ale teraz na szczęście robię to na komputerze, a nie na połączonym z Internetem przez wi-fi telefonie. I tak i tak dobrze; p Cóż, opowiadanie mi się podobało, a w szczególności kawaly, które Asia ze Zbyszkiem wzajemnie sobie wycinali. Lubię opowiadania z humorem, bo w końcu śmiech to zdrowie ; )

    OdpowiedzUsuń
  24. sorki, że tak pozno komentuje ale tak wyszło :) no wiec tak wgl to genilany pomysł z tymi historyjkami kródkimi :p maga ciekawie i na temat :) jak kazde twoje opowiadanie jest genialne. :>

    OdpowiedzUsuń
  25. Siatkarze to jest banda dzieciaków ale to rewelacyjne :) Choć może gdy przebywa się w ich towarzystwie trochę inaczej się to odbiera. Zibi lubiący blondynki? Jakoś mi to do niego nie pasuje. Dla mnie on zawsze będzie wielbicielem brunetek :)

    OdpowiedzUsuń
  26. super opowiadanie, ale chciałabym poznać ciąg dalszy :)serio napisz ciąg dalszy :) pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  27. monimonika15172 sierpnia 2012 17:08

    To się wytnie!" hahaha Igła - geniusz xD Ta historia jest fantastyczna. A te przekomarzanki Dżoany i Zibiego...uśmiałam się jak głupia ;D Szczególnie z różowych nakolanników xp Czekam na STORY nr III. pozdrawiam ;** Monica

    OdpowiedzUsuń
  28. Nono ciekawa ta historia;) Jak to mówią "kto się czubi ten się lubi" :-)

    OdpowiedzUsuń