Mama ciągle
poprawiała mi wolno wypuszczone brązowe loki, które były upięte na karku w
koka. Siostra wygładzała niewidoczne zagięcia powstałe podczas podróży do
kościoła. Stałam tak ubrana w białą suknię i chyba już dawno nie czułam się tak
szczęśliwa, tak spokojna. Dziś miałam powiedzieć mojemu ukochanemu mężczyźnie
„Tak”. Każda z nas o tym marzy i moje marzenie w wieku 30 lat mogło się
wreszcie spełnić. Zawsze szybko chciałam stworzyć rodzinę, mieć dzieci jednak
życie zabawiło się ze mną i moimi planami a ja przez lata czekałam nie
potrafiąc zrobić kroku w przód. Czekałam, by ten, który złoży mi obietnicę
wreszcie jej dotrzymał, tak się niestety nie stało. Na szczęście w moim życiu
pojawił się Janek i pozwolił mi zapomnieć jaka przez ten mijający czas byłam
naiwna.
- Córciu już
czas – usłyszałam głos mojego ojca a mama podbiegła do niego z grymasem
niezadowolenia na twarzy, starając się poprawić niesforne włosy małżonka. Tata
nawet na ślub najstarszej córki nie ujarzmił swoich loków. Tak już był, czy
miał 20-kilka lat czy 50 kilka czupryna ciągle był ta sama. Pukle Tomasza
Wójtowicza to był jego znak rozpoznawczy.
Tak jestem
córką mistrza świata i mistrza olimpijskiego i jestem z tego cholernie dumna,
choć sama z siatkówką niewiele mam wspólnego. Tato poprowadził mnie do ołtarza
i oddał w ręce Janka. Kościół był pełen gości, byli wśród nich także Jego
rodzice, najbliżsi przyjaciele klanu Wójtowiczów. Wyrodny syn się nie zjawił.
Nie podejrzewałam jak bardzo myliłam się w tym przeświadczeniu. Już na początku
ceremonii do mojej duszy wkradł się niepokój, ściskałam, więc z całych sił bukiet,
by ukryć wzmagające się z chwili na chwilę drżenie rąk. Coś było nie tak. Sama
nie wiem czemu odwróciłam głowę w tył i w drzwiach świątyni zobaczyłam Go. Tą
sylwetkę rozpoznałabym nawet w zupełnych ciemnościach, wiedziałam, że On wie,
iż go dostrzegłam. Dlaczego pojawił się właśnie teraz? To nie było jednak
najgorsze pytanie. Dużo gorsza była reakcja mojego ciała. Dlaczego na Jego
widok moje serce zabiło milion razy mocniej niż na osobę Janka? Wszystko, choć
wcale o to nie prosiłam zaczęło wracać. Zamiast wsłuchiwać się w kazanie moje
myśli powędrowały daleko, do słonecznych Włoch kilka lat wstecz.
Znaliśmy się z
Michałem od dziecka, nasze rodziny mieszkały dom w dom a ojcowie grali razem w
jednym klubie. Rodzicie twierdzili, że do zawsze tworzyliśmy zgrany duet, gdzie
Michał tam ja. Mało co z tego pamiętam ,za to doskonale pamiętam jak darliśmy z
Łaską koty, biliśmy się po kątach i obrzucaliśmy wyzwiskami. Tak to wyglądało,
gdy mieliśmy po naście lat. Później moja rodzina wróciła do Polski a oni zostali
we Włoszech. Rodzice nadal utrzymywali kontakt ze sobą a ja na samo wspomnienie
o blondynie reagowałam pusząc się ze złości. Los chciał, że na studia
postanowiłam wrócić do Italii. Znałam język, tamtejszą kulturę a półwysep
Apeniński zawsze był moim drugim domem. Państwo Łasko przygarnęli mnie z wielką
ochotą. Michał grał w Weronie mieście oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów nie
byłam, więc skazana na jego obecność, z czego bardzo się cieszyłam. Gdy
zobaczyliśmy się po raz pierwszy po 6 latach przerwy wzajemnie się sobie
przyglądaliśmy z wyraźnym zaciekawieniem, a kiedy Łasko się uśmiechnął
zobaczyłam w jego oczach jakiś nieznany blask. Wtedy pierwsza raz na jego widok
serce zabiło szybciej.
- Widzę, że tu
i ówdzie ci przybyło- podsumował mój wygląd wlepiając wzrok w dekolt. Nie
ukrywam mam się czym pochwalić.
- A tobie
najwyraźniej ubyło – postukałam go w czoło i starałam się nie pokazać jakie
wywarł na mnie wrażenie szybko umknęłam do swojego tymczasowego pokoju.
Złośliwościom
nie było końca, ale zarówno mi jak i jemu wyraźnie to odpowiadało. Rodzice
Michała zauważyli, że syn zaczyna ich częściej odwiedzać i oczywiście szybko
odkryli, że powodem tego jest moja osoba. My sami nie potrafiliśmy ze sobą
normalnie rozmawiać, zawsze kończyło się na uszczypliwościach, fochach i
milczeniu prze kilka godzin. Po kolejnej z takich rozmów Łasko przegiął,
stwierdził, że jeszcze nigdy nie spotkał tak sztywnej, jak ja osoby.
Postanowiłam pokazać jak bardzo się myli. Ilona Wójtowicz potrafiła się
zabawiać jak mało, kto. Znaleźliśmy się w klubie szalejąc na parkiecie a
alkohol lał się strumieniami. Nie do końca wiem jakim cudem znaleźliśmy się w
hotelu całując się tak jakby jutro wszystko miało przestać istnieć. Na
pocałunkach się nie skończyło a ja przeżyłam najlepszy seks w moim życiu. Nikt
później ani wcześniej nie miał szans, by mu dorównać. Kolejne wizyty Michała w
rodzinnym domu kończyły się tak samo, najpierw był jakiś wypad w miasto później
lądowaliśmy w łóżku. Ten układ odpowiadał mi przez pierwsze dwa lata, później
chciała czegoś więcej i dostałam to. Zamieszaliśmy razem i choć nasze tak
odmienne charaktery zderzały się dzień w dzień trwaliśmy razem. Do czasu.
- Michał wiesz,
że ja muszę wrócić do Polski? Mam już dograną pracę, załatwione mieszkanie –
wyliczałam pełna obaw co z nami będzie.
- Ilona wiem,
przecież już o tym rozmawialiśmy. Będę przyjeżdżać jak często się da, obiecuję
ci. Może nawet znajdę jakiś klub w Polsce – uspokajał a ja wierzyłam.
Wracałam do
kraju niespokojna, ale i pełna nadziei, że się uda i przetrwamy. Z czasem
telefony stały cię rzadsze, wizyty z kilku w miesiącu przerodziły się w dwie,
trzy na półroku aż urwały się na zawsze, telefon zaś zaczął milczeć. Ja ciągle
czekałam i kochałam. Wiedziałam, że mogłam spakować walizki i wrócić do Włoch, ale
czy Michał tego chciał? To on urwał kontakt, może miał mnie dość.
Z marazmu w
jakim się znalazłam wyrwał mnie Janek a ja poczułam znów co znaczy zaufać
drugiej osobie, kochać i być kochaną. Powoli zapominałam o Michale, by
zagłuszyć resztkę wspomnień szybko podjęłam decyzję o ślubie. I właśnie dziś,
gdy miała rozpocząć nowy etap w życiu On wrócił a ja zdałam sobie sprawę, że
nie jest tutaj w charakterze zwykłego gościa weselnego. Czy to właśnie teraz
miałam przejść swoja próbę i zdecydować? Na wyciągniecie ręki miałam
stabilizację w postaci Janka. Za to przy drzwiach stała niepewność, ale i moja
wielka i jedyna miłość w osobie Michała. Co miałam wybrać, jakich wyborów
dokonać? Dlaczego dopiero dziś, właśnie w tej chwili?
Nawet nie wiem,
kiedy to się stało a stałam z Jankiem naprzeciwko siebie a kapłan obwiązywał
nasze dłonie stułą.
- Proszę
powtarzać za mną. Ja Ilona biorę sobie ciebie Janie za męża…
- Ja Ilona…-
słowa ugrzęzły mi w gardle. Czy to było naprawdę to czego chcę? Nie wiedziałam
czy będę w stanie dokończyć słowa przysięgi. Podjęłam się tego jeszcze raz i
zamilkłam ponownie w tym samym miejscu.
~*~
Z dedykacją dla Czytelniczki, mam nadzieję, że się spodoba ;)
Za urwanie w takim momencie pewnie każda
z was mnie zabije, ale o to właśnie chodzi. Czy Wy same nie zastanawiałyście
się nigdy czy los nie spłata wam takiego figla i właśnie w tym momencie swojego
życia będziecie musiały dokonać wyboru?
Pewnie się dziwicie, że moją ulubioną
historie zdobi ten, a nie inny siatkarz. On mi tutaj pasował najbardziej. A
muszę też powiedzieć, że jest to tak naprawdę drugi blondyn, na którym ja
osobiście mogę zawiesić oko. Pierwszym bezapelacyjnie zawsze będzie Boruc, ale
to już nie ta dyscyplina.
PS.A tak z innej beczki: WTF!! Zibi coś
ty zrobił z włosami??! Przecież ja w piątek na Podpromiu przez tą łysinę
oślepnę .
Świetne :) ostatnio coraz bardziej lubię czytać o Łasko a ...
OdpowiedzUsuń... takich opowiadań jest raczej mało... :/ uszczęśliwiłaś mnie :) pozdrawiam i czekam na nestępne story :) Ines.
Magicznie się zaczyna bym rzekła... łapie za serce od pierwszych zapisanych słów.. Naprawdę można się poczuć jakby się była na miejscu córki Wójtowicza... Mam ciarki na całym ciele po przeczytaniu... Dziś kiedy w moim życiu jest tak wielki zamęt, kiedy mój prywatny Łasko postępuje tak jak Michał tu kiedy nagle urwał kontakt z Iloną chyba jestem przerażona...bo to opowiadanie pokazuje bardzo realną historię, taką która może wydarzyć się w życiu każdego... niezakończone sprawy z przeszłości mogą zmienić teraźniejszość. Kto wie czy wybierając kogoś, kogo się kochało miłością wielką i tak naprawdę jedyną, nie wybiera się szczęśliwszego życia niż przy osobie, która zapełniła pustkę po tej wielkiej miłości kiedyś... będąc na miejscu Ilony chyba bym tam zemdlała, nie wiedziałabym jaką decyzję podjąć... Jest takie powiedzenie, że dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi...ale z drugiej strony jest moje ulubione motto: "Zawsze trzeba działać. Źle czy dobrze, okaże się później. Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się." Czasem trzeba pomyśleć o sobie, choć przez taką decyzję można sprawić wiele bólu innym... szkoda, że historia urywa się w tym momencie, chciałabym poznać jej zakończenie ;)
OdpowiedzUsuńSuper historia, naprawdę genialna! Cieszy mnie fakt, że to Łasko jest tu tym głównym :)
Pozdrawiam :*
Zabić to chyba za mało:P Uwielbiam tego bloga. Te krótkie historyjki są fantastyczne! Kurde może weźmiesz kilka pomysłów stąd i zrobisz z tego jakieś większe opowiadanie?;p A co to tej notki, to genialnie to wymyśliłaś;]
OdpowiedzUsuńPS. Ja też wybieram się na mecz w piątek i fryzura Zbycha odrzuca mnie na kilometr, jak my wytrzymamy na tym podpromiu!
To ja sobie dopowiem końcówkę sama. Mimo , iż jestem miłośniczką komedii romantycznych [ tak, nie umiem tego zmienić] to chyba wybrałabym ta stabilizację. Z drugiej jednak strony, nie dopuściłabym do takiej sytuacji, gdzie stoję przed ołtarzem,nie kochając człowieka, który stoi na przeciwko ... + Bynajmniej miałam z kogo się wczoraj pośmiać :D
OdpowiedzUsuńCzyżbyś podsuwała pomysł? muszę się zmartwić zabić to mało :P ale racja myślę że wiele z nas zastanawia się nad tym jak by postąpiło w takiej sytuacji... ale mogłabyś dokończyć tą historię plisss dasz się choć raz przekonać? xD pozdrowionka
OdpowiedzUsuńi choć rzeczywiście miałam ochotę cię zabić za to zakończenie, ale twoje posłowie dało do myślenia, bo nigdy nie wiadomo czego się posłucha, czy serca czy rozumu, to jest takie głupie ale jak prawdziwe i wcale się nie dziwię, że jest to twoje ulubione opowiadanie, bo powiem, ze i moim się stało, choć za Łasko nie przepadam
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
PS: on naprawdę jest blondynem?!:DD
hahaha! ja uwielbiam tego Polskiego Włocha; DDDD. Nie mam nic przeciwko :D ale to jedyny blondyn godny uwagi, którego lubię póki co :DDD. Także niech tak pozostanie :D normalnie jak w romantycznej komedii, tylko, ze to jak tragikomedia jednym słowem. W dzień ślubu? nie no Michał miał wejście nie ma co :DDD a ta ich historia godna pozazdroszczenia, niby się nie lubili a jednak pokochali i to było piękne :))), tylko związki na odległość wiadomo co, ale przynajmniej się teraz pojawił :D i sobie dopowiedziałam, że uciekła spod ołtarza :D do Michała :D dziękuję, wiem mam z głową :D cudownie!!! hahhaa przynajmniej on łysy nie jest ;D tak mi się nasunęło :DDD wiesz ja już oślepłam od tego ''imadżu" jego :D a w piątek to na trybuny chyba nie trafie tak mnie odrzuci ten blask :DDDD. Więc czekam na next :D
OdpowiedzUsuńJa wiem dlaczego Tobie właśnie ta krótka historia bardzo się podoba - bo jest genialna! Nie jedna kobieta musi stawać w podobnej sytuacji. Miłość czy bezpieczeństwo, namiętność czy stabilizacja. Zakończyłaś w takim momencie, że na dobrą sprawę mogło się zdarzyć wszystko, ale ja wierzę, że Ilona wybierze prawdziwą i jedyną miłość czyli Michała. Uwielbiam te Twoje krótki historyjki. Są genialne! Cudo!
OdpowiedzUsuńHahhahaha:D:D Taa, ZIbi zaszał:p CHyba aż za bardzo... Ale mniejsza;P A co do rozdziału... Hahha taak, miałąm ochotę CIę zabić za skończenie w takim momencie:D I chyba nadal mam:P Ale niech CI będzie:p Daruję Ci, bo chcę przeczytać tu coś jeszcze:D Duuużo cosiów jeszcze:D No i Boruc... No masz rację, jest na co popatrzeć:D Pozdrawiam;**
OdpowiedzUsuńŁasko... No nie mogę... Uwielbiam tego człowieka! Co z tego że jest blondynem skoro tak wspaniale gra :) Poza tym, lepszy blondyn niż łysy hahahahahaha :D Żartuję oczywiście, mnie tam się łysy Zbyszek podoba. A co do odcinka, to zdecydowanie nie powinnaś go przerywać w takim momencie... Zdecydowanie nie. Bardzo mi się podobała ta historia.
OdpowiedzUsuńEch w takim momencie urwać...Ale masz racje takie coś każdemu się może zdarzyć... piękna historia.... A co do Zibiego to jakoś jego łysinka mi nie przeszkadza;) Byle by powrócił do dobrej gry, ale może po meczu z Resovia;) Ej a właśnie zazdroszczę ci! Ja nie mam tego szczęścia i możliwości dotarcia na Podpromie na osiemnastą;/ czekam na kolejny;)
OdpowiedzUsuńCuuuuuuuudo! Uwielbiam Michała Łasko i jak Go widze to mam ochotę piszczeć jak jakaś hot fanka. Sikam w majtki normalnie!!!
OdpowiedzUsuńNo i teraz ciąg dalszy muszę sobie dopiasać sama!!!
Co do fryzury Zbyszka B to mnie i tak się podoba bo to ciągle Zibi jest!!
Jej no wiesz co, w takim momencie?! Ale jakt o ja zawsze ...
OdpowiedzUsuń... chce szczęśliwe zakończenie, więc wg mnie będzie z Łasko:P Super ta historyjka;D
Przeczytałam tę historię już wczoraj, ale nie byłam w stanie skleić żadnego sensownego komentarza, a nie chciałam pisać byle czego, aby było.
OdpowiedzUsuńCałkowicie rozumiem dlaczego ta historia tak bardzo Ci się podoba, bo jest jeszcze lepsza od poprzednich. Każda z nas może się utożsamiać z główną bohaterką, bo możliwe, że wiele razy stawałyśmy w podobnej sytuacji. Musiałyśmy wybierać między stabilizacją, bezpieczeństwem a namiętnością. Nie ważne jaką decyzję podejmowałyśmy i tak zapewne żałowałyśmy. Dobrze, że urwałaś to w takim momencie, bo dzięki temu otwartemu zakończeniu to my, czytelniczki możemy sobie dopowiedzieć, co było dalej... To już od naszej fantazji zależy, jak skończyła się ta historia.
Pozdrawiam bardzo serdecznie i mam nadzieję, że nie zanudziłam Cię tym komentarzem.
Magicznie się zaczyna bym rzekła... łapie za serce od pierwszych zapisanych słów.. Naprawdę można się poczuć jakby się była na miejscu córki Wójtowicza... Mam ciarki na całym ciele po przeczytaniu... Dziś kiedy w moim życiu jest tak wielki zamęt, kiedy mój prywatny Łasko postępuje tak jak Michał tu kiedy nagle urwał kontakt z Iloną chyba jestem przerażona...bo to opowiadanie pokazuje bardzo realną historię, taką która może wydarzyć się w życiu każdego... niezakończone sprawy z przeszłości mogą zmienić teraźniejszość. Kto wie czy wybierając kogoś, kogo się kochało miłością wielką i tak naprawdę jedyną, nie wybiera się szczęśliwszego życia niż przy osobie, która zapełniła pustkę po tej wielkiej miłości kiedyś... będąc na miejscu Ilony chyba bym tam zemdlała, nie wiedziałabym jaką decyzję podjąć... Jest takie powiedzenie, że dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi...ale z drugiej strony jest moje ulubione motto: "Zawsze trzeba działać. Źle czy dobrze, okaże się później. Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się." Czasem trzeba pomyśleć o sobie, choć przez taką decyzję można sprawić wiele bólu innym... szkoda, że historia urywa się w tym momencie, chciałabym poznać jej zakończenie ;)
OdpowiedzUsuńSuper historia, naprawdę genialna! Cieszy mnie fakt, że to Łasko jest tu tym głównym :)
Pozdrawiam :*
Melduję się na posterunku;) Niestety ostatnio nic nie chce ze mną współpracować, nawet rzeczy martwe, dlatego komentarz będzie krótki. Michał Łasko wygrał z tym całym Jankiem i w ostatecznym rozrachunku to właśnie Łasko wygrał pościg o serce Ilony. Dlaczego tak sądzę? Bo jakoś tak te wspomnienia pokazują, że relacje z Michałem były niepewne, ale mimo wszystko Wójtowicz i tak wolała tą nie stabilizację u jego boku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;***
Tak,tak! Boruc to zdecydowanie najprzystojniejszy blondyn z jakim miałam do czynienia :) Widzę,ze gusta mamy podobne :) Lubię te opowiadania,bo samemu można wybrać zakończenie,choć naprawdę kończąc czytać odcinek to ciekawość zżera co by było gdyby to było normalne,długie opowiadanie :) Nie chciałabym być w takiej sytuacji jak Ilona! Wiesz,ze od przysięgi praktycznie nie ma odwrotu i spędzisz życie z mężczyzną,którego tak naprawdę nie kochasz. Coś strasznego! Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńPs: Myślę,ze fryzura Zbyszka to efekt jakiegoś przegranego zakładu ;)
Łaskoooo! Kocham cię, wiesz? ^^
OdpowiedzUsuńOkej, dziwne to było. No ale cóż. Nie od początku podejrzewałam właśnie jego. Ja się w ogóle nie spodziewałam, że to może być on! o.o Lubisz zaskakiwać, nie? ;d A skoro Ilona się zacięła, to potem pewnie uciekła sprzed ołtarza, dopadła Miśka przy drzwiach, uciekli razem i żyli długo i szczęśliwie. To taka moja wersja xd
Taaa, ja jutro też oślepnę. O ile uda mi się kupić bilety te trzy godziny przed meczem, bo, cholera, biletów nie udało się kupić -.
Michał rzeczywiście pasuje tutaj świetnie, a zakończenie jest idealne. Sprawia, że każdy może sobie ułożyć dalszy ciąg i to jest chyba w takich końcówkach najlepsze. Chociaż z drugiej strony ciekawa jestem jaką ty końcówkę wymyśliłaś dla tej pary. Szczerze przyznam, że sama nie mogę się na żadną z nich zdecydować. Wydaje mi się, że skoro czuje coś do Michała to powinna odejść od Janka póki jeszcze nie zostali małżeństwem, ale nie może być pewna czy tym razem się uda. Łasko wrócił to fakt, ale na jak długo? Z drugiej strony Ilona nie kocha Janka i na pewno nie ma sensu aby męczyła się z tym w małżeństwie. Sama już nie wiem, chociaż pewnie myśl o zakończeniu jeszcze przez jakiś czas będzie się pojawiała w mojej głowie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
przeczytałam każdą historię po kilka razy i mam totalny mętlik w głowie, co zdarzyło się później :D a Łasko to mój faworyt :D
OdpowiedzUsuńNo ja też tutaj zostanę :) Ten ostatni mi się najbardziej ...
OdpowiedzUsuń... spodobał... jakbyś mogła, informuj o nowościach na moich onepartach
Sama nie wiem jak zachowałabym się na miejscu Ilony. Uciekłabym z Michałem czy ślubowała miłość Janowi. A może jeszcze coś innego?
OdpowiedzUsuń